Jako wszem i wobec wiadomo, niezwykłości w bród się ostatnio w naszej Monarchii dzieje. Pismo nasze zostaje więc wznowione ku pokrzepieniu Obywateli. Otóż Państwo Szanowni – zjawisko nowe zupełnie, jakby odgórnym jakowymś trafem wiedzione, w Splicie się objawiło. Na samym wybrzeżu ślady bytności egzotycznego organizmu się zamanifestowały.
Nasz korespondent- redaktor Giorgio Kapslevič, donosi o nieznanej proweniencji atakach na kutry rybackie. Z rozmów przeprowadzanych z pobliskimi rybakami jasno wynika, że stwora owa ogromna być musiała. Niektóre z łodzi w jednym kawałku portu już nie ujrzały. W innych z kolei szkód aż na wylot się dopatrzono. Ocaleli rybacy i portowi robotnicy zmysły utracić się zdali. Trwoga na nich padła, blada niczym samego Posejdona broda i ni słowa na temat diabelstwa wydusić nie mogą.
W magistracie oficjalnie podano, że szkwał okrutny nieszczęśników napadł, gdy z połowu wracali. Nasz reporter dzielny za to drążyć za prawdą poprzysiągł i takoż nie odpuści, byście Czytelnicy Drodzy, darmo zwodzeni nie byli. Wszak cudem jakim, kształty po napaści tak są do żywiołu żadnego niepodobne? Włóczędzy, biedota i dzieci coś o oczach w ciemnościach łyskających bajdurzą. Co ustalić się da, już rychło się okaże. A tymczasem, wstępnej to relacji koniec.
Sprawę w napięciu notował oddany Państwu –
– Ernst B. Lángos