Limanowa. Miejscowa c. k. żandarmerja podjęła działania mające na celu ukrócenie praktyk bimbrowniczych u ludności łemkowskiej, ale i polskiej. Z tą plagą alkoholizmu walczy się bezskutecznie już od wielu lat, niestety bez wsparcia mieszkańców. Niedawno głośno było o zabawnem, ale i strasznem wydarzeniu.
Jeden tutejszy bimbrownik, którego wyroby znanymi są daleko poza okolicznemi wsiami, otrzymał wiadomość przez umyślnego, iż chata ma być przedmiotem kontroli c. k. żandarmerji. Zdecydował się wobec tego wylać całą zawartość beczek tam, gdzie i Jego Cesarska Mość jest łaskaw chadzać per pedes. Żandarmi owszem, przyjechali. Jak twierdzą, było czuć zapach, brakło jednakże corpus delicti.
Nieuważny bimbrownik wpadł w takie nerwy, iż po kontroli – jak twierdzi jego żona – usiadł był na miejscu powyżej opisanem, wziął ze sobą cygarety. Zdał się zapomnieć o swem niegodnem łgarstwie wobec żandarmów, albowiem paląc tytoń strząsał w otwór pod sobą. Wyobraźni Państwa Czytelników zostawiamy jedynie domysły, co stało się dalej, a zmysłów pomieszanie pana bimbrownika pozostawimy nieskomentowanem.