Franz Josef von Habsburg | 01. 03. 2013
Wiedeń przyjął ciepło zwycięzców Österreichische Alpenfahrt. Niestety, z uwagi na wiele zachorowań na syphilis dreamlandicus nasza redakcja nie mogła informować na bieżąco o postępach kierowców. Zwyciężył jeden z faworytów – Moritz Kokoschka, któremu gratulujemy i cieszymy się, że tytuł zwycięzcy zostaje w Austrii. Drugie miejsce zajął Georgios Paulosigos, a trzecie Scholandczyk Martin von Lauenburg. Alpejskie zmagania nie były lekkie i tu należą się gromkie brawa. Niestety odpadł Wilhelm Lukasch, którego austro-daimler spadł ze skarpy.
Trzeci dzień rajdu rozpoczął się w Schladming. Zawodnicy ruszyli przez przełęcz Taurów, gdzie już rozpoczęła się ostra walka – niekiedy niewiele brakowało, aby samochody stoczyły się w dół. Brak dostosowania prędkości do warunków jazdy poskutkował kilkoma naprawdę groźnymi sytuacjami, z których niejeden pojazd wyszedł poobijany, obeszło się jednak bez wypadków. Następnie trasa kierowała przez Mauterndorf do Katschberg, przed którym rozegrał się dramat. Wilhelm Lukasch, chcąc nadrobić swoją stratę do Kokoschki, zapomniał że przed Katschbergiem jest niezwykle stromo, przez co dosłownie wyleciał z trasy, zatrzymując się dopiero na drzewach kilkadziesiąt metrów dalej. Szczęśliwie kierowca żyje i będzie mógł startować po krótkiej rehabilitacji. Teatrem zmagań reszty kierowców były dalej Spittal nad Drawą i Villach, a trasa kończyła się w Klagenfurcie, gdzie czekało na zawodników ciepłe przyjęcie.
Kolejnego dnia zawodnicy ruszyli do Grazu przez Pirk, Grafenstein i dolinę Drawy do przełęczy Radl. Tak skierowali się na słynny południowostyryjski szlak wina, by ruszyć do Grazu przez Wildon. Tutaj więcej było okazji do nadrobienia strat, ponieważ „najwyższy” etap odbył się dzień wcześniej. I rzeczywiście zawodnicy jechali już nieco szybciej, na ile tylko pozwalał im – zwiększony nieco – ruch uliczny. W Grafenstein ponadto zebrała się grupa ludzi, którzy próbowali zatrzymać zawodnika dreamlandzkiego. Mieszkańcy trzymali transparenty „PRZEPROŚCIE ZA SYPHILIS DREAMLANDICUS!” i zbierali datki na ofiary Kryzysu Dreamlandzkiego. Wprawdzie popieramy działania patriotyczne, ale jednak blokowanie trasy rajdu musi spotkać się z dezaprobatą, zwłaszcza że zawodnik to Dreamlandczyk, więc i tak nie miał zbyt wielkich szans na wygraną. W Grazu na wszystkich czekał cały dzień odpoczynku, dzięki któremu kierowcy mogli zregenerować siły i poznać lokalną gościnność. Jednocześnie w magistracie zapewniono nas, że od czasu słynnej już afery wszystkie prostytutki badane są codziennie i wydano im dodatkowe książeczki policyjne na tę okazję.
Ostatni etap trasy już po odpoczynku w Grazu przebiegał na zdecydowanie niższych wysokościach niż poprzednie, był też najszybszy oraz dość krótki (22,4 mili pocztowej austriackiej, około 170 kilometrów) Tutaj na prowadzenie wysunął się zdecydowanie ostateczny zwycięzca, Moritz Kokoschka, który mógł w pełni wykorzystać dwulitrowy silnik swojego austro-daimlera. Trasa biegła z Grazu przez Ries, Gleisdorf, Hartberg, Aspang, Kirchberg, Gloggnitz, Neunkirchen i Baden aż do mety w Wiedniu. Odcinek z Neunkirchen do stolicy jest prawdopodobnie najdłuższą prostą występującą w rajdach na świecie, toteż kierowcy nie spuszczali nogi z gazu. Samochód zawodnika z Dreamlandu nieszczególnie sobie radził. Jak się dowiedzieliśmy z nieoficjalnych źródeł, dreamlandzkie samochody wywodzą się ze zbyt nudnego kraju, żeby jechać szybciej niż 10 kilometrów na godzinę. W tym przypadku, niestety, stare przysłowie „Langsam, langsam aber sicher” chyba nie miało zastosowania.
Wyścig zakończył się zwycięstwem Moritza Kokoschki (A), drugie miejsce zajął Georgios Paulosigos (SUR), trzecie zaś Martin von Lauenbueg (SCH). Poza podium wylądowali pozostali Austriacy i Węgrzy, zaś stawkę zamknął James Wellington. ÖAC po zakończeniu rajdu zamierza zorganizować wyścig po Wiedniu, roboczo nazwany „Wienfahrt”. Miło nam poinformować, że klub przyjął propozycję patronatu „Wiener Zeitung”.