Ferenc Batthyany | 23. 12. 2011
Kryzys dotykający całą Organizacje Polskich Mikronacji nie jest zjawiskiem nowym. Od dawna wiadome było, iż w obecnym kształcie OPM dłużej funkcjonować nie może, niemniej państwa członkowskie starały się unikać tematu. Na palcach jednej ręki można zresztą policzyć państwa, których delegacje w organizacji w ogóle się odzywają. W związku z pewnymi zawirowaniami związanymi z kolejnymi sekretarzami generalnymi kryzys stał się wreszcie przedmiotem oficjalnej dyskusji w Gmachu Organizacji Polskich Mikronacji. Niestety kryzys jak każda choroba poczyniła już ogromne zniszczenia wtedy gdy był jeszcze niewidoczny, dziś już nie wystarczy, aby poszczególne delegacje państw członkowskich były bardziej aktywny. Gangrena się rozpowszechnia, dziś OPM potrzebuje poważnej operacji, a co będzie jutro ? Coraz częściej pojawiają się opinię, bardziej lub też mniej oficjalne, które postulują całkowite zlikwidowanie Organizacji Polskich Mikronacji, czy też pozbawienie jej wszelkich prerogatyw politycznych. Z pewnością organizacja dawno straciła już swój prestiż, który kiedyś niezaprzeczalnie przyciągał młode mikronacje do niej. Obecnie rządy nowo powstałych państw niezwykle rzadko wysuwają prośby o przyjęcie do organizacji. Na razie jest ona nadal wspierana przez czołowe mikronacje, lecz nie wiadomo, czy z czasem OPM nie stanie się pariasem v-świata. Wiadome jest wszystkim fakt, że federacja straciła już narząd wzroku i mowy, dobrze, że pozostał nam jeszcze słuch. Dzięki temu możemy usłyszeć propozycje dotyczące reformy OPM-u. Między innymi ta, zaproponowana przez byłego Sekretarza Generalnego diuka Kościńskiego stworzenia z organizacji bardziej „elitarnego” związku, na razie dyplomaci z dystansem odnoszą się do podobnych rewolucji. Miejmy nadzieję, że jednak w końcu państwa członkowskie ustalą poważny plan działania, byśmy nie musieli ujrzeć na ścianie napisu „Mane, tekel, fares”.