Franciszek Józef II | 21. 11. 2011
An meine Völker!
Népeimhez!
Nie tak dawno, w rozmowie z C. i K. Prezydentem Ministrów zapowiedziałem zapoczątkowanie nowego zwyczaju, który – mam nadzieję – uda się utrzymać. Chciałbym na początku kadencji każdego rządu wygłaszać Mowę Tronową niejako w odniesieniu do rządowego exposé – w formie takiego exposé dworu, a więc planów współdziałania, ewentualnych porad, polemik.
Przede wszystkim, nim odniosę się do wystąpienia Pana Prezydenta Ministrów, pragnę wyrazić swoją ogromną radość i zadowolenie z faktu, iż udało się powołać ten rząd. Brawo – wszystkim tym, którzy przyczynili się do tego kroku naprzód.
W wystąpieniu Pana Prezydenta Ministrów raduje też fakt, iż kończy się powoli polityka braków kadrowych, tak wszechobecna na całym naszym świecie. Nie mamy wielkich zasobów ludnościowych, ale też – nie musimy brać ludzi z łapanki. Zarówno ja, jak i inni ministrowie, chcemy być w rządzie i mamy konkretne pomysły. Ważne też, że zmienia się podejście, że wreszcie rząd chce aktywizować całe społeczeństwo, że nie chce tworzyć za ludzi inicjatyw, a chce im w nich pomagać – i w tym zakresie Dwór będzie wspierał rząd z całą mocą.
Bardzo istotnym faktem jest także to, że nareszcie system finansowy Monarchii pójdzie w ruch, nareszcie powstanie budżet, no i – co jest godne pochwały – rząd wreszcie przestaje się bać pozbywać pieniędzy. Zwrócenie ponad trzydziestu tysięcy koron należności urzędnikom jest rzeczą niezbędną dla postrzegania naszego państwa jako uczciwego. Cieszy także, że rząd chce zająć się budżetem centralnym, dostosować te przepisy do realiów trochę bardziej dualistycznej struktury państwa. A przede wszystkim – że powraca do ściągania podatków, tak niezbędnych do utrzymania państwa. Jednocześnie warto zwrócić uwagę na to, iż należy mobilizować Austriaków i Węgrów do jak największej ilości operacji finansowych, ponieważ tylko one pozwolą utrzymać państwo i kierować strumień pieniędzy na nowe inicjatywy.
Kolejne pomysły wzmiankowane przez Prezydenta Ministrów to spis powszechny i archiwum państwowe oraz ustawa o mieniu państwowym. Osobiście dopilnuję, aby taki spis był z możliwie najmniejszą uciążliwością dla obywateli – w przeciwnym razie regulacja taka będzie nie do przyjęcia. Dwór opowiada się przede wszystkim jak najbardziej zautomatyzowaną formą spisu, w miarę możliwości.
W kwestii archiwum państwowego – przede wszystkim, powinno być ono bardzo dobrze i mocno chronione, tak aby włamanie się i uzyskanie tajnych informacji było rzeczą trudną. Nadto, należy zbadać, czy podobne rozwiązania istnieją w innych państwach i jeżeli tak – to jakie. Jeżeli nie, to niekoniecznie dobrym pomysłem będzie podawanie na tacy informacji, które znajdują się w jednym archiwum, na jednej stronie internetowej.
Natomiast ustawa o mieniu państwowym jest moją osobistą porażką i mam nadzieję, że po usunięciu wad będzie nadawać się do użytku i wreszcie powstanie. Analogicznie, szkoda że w exposé nie było nic o ustawie dotyczącej tabeli produktów i umów gospodarczych, która będzie drugim niezbędnym filarem naszej gospodarki. Jedna ustawa bez drugiej w praktyce ma nikłe zastosowanie. Chciałbym też, aby wznowiono prace nad poprawioną ustawą o Giełdzie Wiedeńskiej. Ponadto, życzyłbym sobie, aby wreszcie powołano spółki kolejowe i umożliwiono oficjalną eksploatację linii przez firmy prywatne.
Gdyby nie dyskusje na forum sił zbrojnych, z ogromnym zaskoczeniem przyjąłbym natomiast pomysły o stworzeniu fabryk wojskowych jako spółek skarbu państwa. O ile mi wiadomo, w Austro-Węgrzech istnieją już około trzy albo cztery takie przedsiębiorstwa, a tworzenie monopolu spółek Skarbu Państwa na rynku (bo też pewnie będą miały z góry lepszą pozycję na starcie) nie zadziała dobrze na jakość kupowanego uzbrojenia. Uważam, że przede wszystkim należy oprzeć się na rodzimych producentach prywatnych, obejmując oczywiście ochroną kontrwywiadowczą produkcję wojskową tychże producentów. Nie wierzmy w wielkie monofabryki, bo nie dadzą one rezultatu – przede wszystkim winniśmy zachęcać do powstawania takich firm, a spółkę państwową powołać w razie braku zainteresowania bądź też do pomocy w eksporcie naszej broni za granicę.
Interesującym pomysłem jest zajęcie się kwestiami drogowymi, które – dobrze wykorzystane – mogą wpływać na naszą aktywność i ogólną narrację, byle nie narrację całkowicie odgórną.
Ciężko odnieść mi się do części dotyczącej polityki zagranicznej, ponieważ tezy jej dotyczące zostały skonsultowane z Panem Prezydentem Ministrów i ciężko mi „zachwalać” własną kandydaturę. Chcę jedynie dodać parę słów wyjaśnień czy dopisków.
Nasza dyplomacja ma się skupić przede wszystkim na czterech celach – tylko czterech i aż czterech. Przede wszystkim jednak, o czym informowałem już w Organizacji Polskich Mikronacji, ośrodek decyzyjny naszej polityki przy Ballplatz obejmuje zarówno gabinet Prezydenta Ministrów, jak i mój. Zawsze doceniałem wagę nieoficjalnych relacji i przyjaźni międzynarodowych, niemniej jednak dzięki poprzednim rządom nauczyłem się doceniać wagę także tej oficjalnej strony kontaktów międzynarodowych. Każde partnerstwo, sojusz, pakt winien opierać się nie tylko na osobistych relacjach dyplomatów, ale na twardych fundamentach, budowanych mozolnie i powoli.
Dlatego, jeżeli nawet pojawi się możliwość nawiązania partnerskiej współpracy z innym państwem, nie będzie od razu „oficjalnej przyjaźni” – będzie mozolne budowanie relacji, tak by mogły one funkcjonować na zasadzie inercji nawet wtedy, gdy nastąpi oziębienie w prywatnych relacjach między aktualnymi decydentami. Nade wszystko należy przypomnieć, że Austro-Węgry mają przede wszystkim własne interesy i to na nich opierają swoje działania, także nawiązywanie przyjaznych relacji.
W exposé nie ma prawie słowa o Organizacji Polskich Mikronacji – i słusznie. Monarchia Austro-Węgierska swoje obowiązki wynikające z członkostwa w tejże organizacji wykonuje nie gorzej niż inne państwa członkowskie. Gmach Narodów służy przede wszystkim jako miejsce ścierania się poglądów i interesów różnych państw – my zamierzamy przede wszystkim artykułować nasz interes – a to, jak mniemam, przełoży się na ogólny wzrost aktywności w Gmachu Narodów.
Sprawą poniekąd zagraniczną, a pominiętą, jest kwestia Wspólnoty Austro-Węgierskiej. Przede wszystkim – należy uregulować status Ziemi Franciszka Józefa w ramach Wspólnoty. Ponadto, winniśmy także rozszerzyć działalność austro-węgierskich firm wydobywczych na zaniedbane dotąd Dominium Natanii, na rozwój którego – najpóźniej początkiem grudnia – Dwór przedstawi swoje plany, miejmy nadzieję, akceptowalne. Póki co, zdradzić mogę, iż Natania zyska nareszcie prawdziwą kulturę Egiptu, osadzoną jednakże w klimacie kedywatu – takie przynajmniej są plany dworu.
Cieszą propozycje dotyczące kultury – zajęcie się Uniwersytetem jest rzeczą trudną, ale mam nadzieję, że wykonalną. Kwestia powstania muzeum i umieszczania tam wystaw była już omawiana i uzyskała szerokie poparcie – techniczne rozwiązanie problemu także nie jest szczególnie wymagające.
Pozytywnym finiszem wystąpienia jest wzmianka o ułatwieniu dostępu do administracji za pomocą automatycznych formularzy, choć jako technofob mam nadzieję, że formularze nie zastąpią nam całego kontaktu z urzędnikiem, który jednak jest trochę bardziej „ludzki”.
Mam nadzieję, że te cztery miesiące będą udane, a jako monarcha i szef dyplomacji ze swojej strony postaram się, aby tak było. W chwili obecnej mogę przede wszystkim życzyć powodzenia, więcej uśmiechu, mroźnej zimy i oczekiwać na te moje pięćset koron!
(-) FJ II, I. R., m. p.
PS. Jak Prezydent Ministrów może wygłaszać przydługie mowy, to ja też.