Vidor four Simon | 20. 02. 2011
Wasza Cesarska i Królewska Mość!
Drodzy Obywatele i Mieszkańcy!
W oświadczeniu informującym o podaniu się do dymisji obiecałem, że przedstawię bardzo subiektywną opinię na temat osób, które moim zdaniem liczą się w Monarchii Austro-Węgier.
Nie mógłbym nie zacząć od Jego Cesarskiej i Królewskiej Mości Franciszka Józefa II. Zdziadział? Nie wiem, ale mam parę innych obserwacji. Mieliśmy okazję wielokrotnie współpracować na wielu płaszczyznach (obecnie jesteśmy w dość groteskowej sytuacji, kiedy piastując kilka stanowisk wzajemnie sobie podlegamy). Czasami ja musiałem hamować zapędy Monarchy, ale od jakiegoś czasu to On hamował mnie. Monarcha ma do siebie to, że od czasu do czasu pojawia się z ciekawymi propozycjami reform natury wybitnie społecznej, ale za tym idą częste mocne oskarżenia pod adresem polityków. Zdarza się, że postrzegam go jako chorobliwego mesjanistę, który chciałby zbawić Monarchię, ale mu nie wychodzi. Moim zdaniem ma także skłonności do brania na siebie nieco wyimaginowanej odpowiedzialności (patrz: ostatni list rozesłany CIK Pocztą). Niezwykle ceni „gentelmen’s agreement”, co czasami wpędza nas w kłopoty. Monarcha – może i zdziadział trochę przez te trzy lata, a z pewnością stracił wiele z tego optymistycznego podejścia, które pamiętam jeszcze z 2007r. Jak można Go podsumować? Otwarty na różne propozycje, ale i czasami zbyt ostro tępiący polityków. Mam wrażenie, że jest w pewnym stopniu łatwowierny, co niektórzy wykorzystują zasłaniając się Nim nawet bez Jego wiedzy, czego doświadczyłem ostatnio. Liczę na to, że od teraz będzie potrafił porządnie, po męsku, tupnąć nogą i czasami chociaż spróbować narzucić swoją wolę, bo ma do tego i autorytet i instrumenty prawne.
A teraz kolej na osobę u boku której Vidor Simon zaczynał karierę – Victorio Mortuus. Postać tyle zasłużona, co kontrowersyjna. Jeszcze do niedawna, a nawet obecnie, jest postrzegany jako biurokratyczny potwór i przyznam szczerze, że osobiście sprawił mi wielką przykrość publiczną uwagą, że ograniczam się tylko do wypuszczania projektów ustaw. Dzisiaj mogę powiedzieć, że zbiegło się to z dymisją ministra Kłopockiego i omal nie zakończyło się dymisją rządu. Człowiek zasłużony, bo jest głównym autorem obecnie obowiązującej Ugody. Czasami może denerwować jego zachowanie, które sprawia wrażenie, że we wszystkim uważa się za specjalistę. Bywa apodyktyczny. Kilku Jego działań nie popieram, moim zdaniem nie potrzebnie najczęściej używa ironii i sarkazmu. Jak go podsumować? Poczekajmy jeszcze trochę.
Miklos Vay – większość z nas jeszcze Go pamięta. Swego czasu denerwował mnie niezwykle, ale o zmarłych nie mówi się źle.
Riccardo von Rotberg – osoba, do której mam wiele pretensji na gruncie politycznym, ale przede wszystkim osobistym. Kiedyś sojusznik, a obecnie uczestnik i często inicjator obrzydliwych dyskusji politycznych. Cóż Riccardo, jeżeli zostaniesz Premierem to życzę Ci powodzenia i tak beznadziejnej opozycji, jaką ja miałem, bo to naprawdę pomaga.
Tivadar Zoltan Szűcs – polityk, dziennikarz, biznesman. Mimo wszystko najbardziej cenię Go za działalność publicystyczną, bo za polityczną mniej. Mój rząd nie okazał się zbyt udany, ale w pamięci mam kompletnie martwy rząd Szűcsa, który nawet specjalnie się z tym nie ukrywał. Ta pamięć także podwójnie obciąża moje sumienie. Z Mortuusem tworzą dobraną parę ironistów, którzy sprawiają czasami wrażenie grubiańskich typków. Postać, która może osiągnąć w Monarchii jeszcze więcej, o ile troszeczkę zmieni styl rozmowy.
Otto von Rütelheld – był kiedyś moim bezpośrednim zwierzchnikiem ;D Stare dzieje. Człowiek kontrowersyjny, ale i pracowity. Szalonej kariery w Monarchii nie wróżę.
Są tez osoby, o których chciałbym coś napisać, ale absolutnie nie ma o czym, jako przykład sztandarowy podam Szlachetną Baronessę Swann. No cóż. Różnorodność to podstawa.
To chyba tyle…jak mi się coś przypomni to dopiszę.
/-/ V.S.