Egon Erwin Kisch II | 01. 01. 2011
W nieszczęśliwych latach zaraz po Wielkiej Wojnie jednym z najsłynniejszych Austriaków był Viktor Lustig, znany także jako człowiek, który sprzedał wieżę Eiffel’a. Dwa razy, wykształcony jako oszust jeszcze za czasów starej, poczciwej Monarchii. Fakt, że nasze stolice są centrami finansowymi, a Riwiera Austriacka przyciąga rzesze bogaczy z całego świata. kieruje wielu podobnych śmiałków ku łatwemu zarobkowi drogą wielkich (w pewnym sensie) dzieł dwukrotnego sprzedawcy słynnej, paryskiej wieży. Triest bowiem jako wielkie miasto portowe przyciąga wielu hazardzistów, tajnych agentów, biznesmenów, urodziwych dam i wypoczywających oficerów. Jest to więc idealne miejsce dla artystów fachu oszustów. Tutejsza nieformalna ich szkółka cieszy się taką estymą, że z C. K. Dyrekcją Policji łączy ją ponoć serdeczna neutralność.
Tym razem ofiarą jednego z Hochstaplerów padły firmy Österreichischer Lloyd i Stabilimento Tecnico Triestino. Nieopodal budynku giełdy, przy piazza della Borsa, oszust wyszukał wzrokiem przedstawiciela tej pierwszej, Gianlorenzo Bragadoglio, który relacjonuje: – Szliśmy akuratnie z gośćmi zagranicznymi, którzy wyrazili życzenie, by zwiedzić Triest. Zaczepił nas dobrze ubrany jegomość, prezentując się jako przedstawiciel warsztatów STT. Zaprosił mnie do hotelu Aquila Nera, by omówić propozycję, która, jak powiedział, miała mnie zainteresować – mówi zrozpaczony Bragadoglio. – Sądziłem, że chodzi o lepsze warunki reperacji naszej floty. Jak się okazało, Hochstapler rzeczywiście proponował coś takiego, prezentując wszelkie pełnomocnictwa, rzecz jasna fałszywe. Nic jednak nie podejrzewałem, od razu też wydałem dyspozycje, bo od dawna szukaliśmy możliwości tańszych remontów i miałem takie pozwolenie.
Oszust podczas spisywania umowy poprosił jedynie o zaliczkę, którą – co jest w dobrym zwyczaju – otrzymał. PóĽniej, kiedy upewnił się, że jego ofiara przekazała firmie odpowiednie dyspozycje, dał się zauważyć wyprowadzany przez funkcjonariusza policyjnego, kiedy już niczego nie dało się odwołać. Co interesujące, jest to jedyne niefałszywe działanie – istotnie było tak, że policjant pojmał oszusta w związku z jego przykrym zachowaniem w hotelowym barze. Na nieszczęście funkcjonariusza ledwie opuścili budynek, a oszust obezwładnił go i wymknął się. Zdziwił nas fakt, że porządku strzegł tylko jeden stróż prawa. Jak dowiedzieliśmy się z naszych Ľródeł, jest to jeden z ważnych punktów nieformalnej „umowy” C. K. Dyrekcji Policji w Trieście z tutejszą szkółką oszustów. Niestety magistrat i władze porządkowe odmawiają komentarza w tej sprawie. Mamy nadzieję, że konsekwencje zostaną wyciągnięte albo przez władze austriackie, albo przez władze centralne.
Dowiedzieliśmy się jednak, że oszust prawdopodobnie jest Niemcem znanym przede wszystkim z przemytu. Jak się okazało, zdążył uciec z Triestu z sumą szacowaną na około siedem tysięcy koron. Jego ucieczkę ułatwił fakt, że zanim nieszczęśliwy przedstawiciel Lloyda oraz władze się zorientowały, w Trieście wybuchł wielki skandal związany z „umową” zawartą przez Hochstaplera. Otóż połowę floty Lloyda skierowano już do stoczni Stabilimento Tecnico w celu dokonania napraw, których ostatnio nie podejmowano ze względu na niezwykle wysoką cenę. Kilka statków zostało poobijanych, a duża część miasta pozostała całkowicie lub częściowo zamknięta dla ruchu, by opanować sytuację. Dwudziestu marynarzy odniosło obrażenia w przepychance, a kapitan jednej z jednostek pozostał z podbitym okiem.
Choć znany jest rysopis sprawcy, to nie ma wielkich szans na jego odnalezienie, jeżeli wyjechał z Austrii. Pozostaje nadzieja, że w przyszłości nie będą zdarzały się takie przypadki, a już na pewno nie z niemal milczącą aprobatą władz państwowych i samorządowych. Pocieszający jest fakt, że prokuratura postawiła już zarzuty Komendantowi C. K. Dyrekcji Policji w Trieście, ale to z pewnością zbyt mało.