Tivadar Zoltan Szücs | 19. 10. 2010
Ostatnio sprawy w Monarchii Austro-Węgier przybrały dziwnego obrotu. Wybory, wybór Przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego, a teraz zgłaszanie kandydatur. Zacznijmy może jednak od początku!
Wraz z końcem lipca odbyły się wybory do Zgromadzenia Parlamentarnego, w których to Porozumienie Obywatelskie zdobyło 4 mandaty. Chwilę póĽniej z Monarchii zniknął jeden członek Zgromadzenia Parlamentarnego, który dostał się z listy Porozumienia Obywatelskiego. Do dzisiaj nie ma kontaktu z Panem Lammaschem. PO podjęło decyzję o jego wykreśleniu z listy partii. Już od początku kadencja była ciekawa. Mam tutaj na myśli Pana Rotberga, który to celowo nie głosował podczas wyborów. Według mojej prywatnej opinii to zachowanie było dość dziecinne, ale chyba się wówczas nie pomyliłem. Przechodząc dalej…
Działalność Rządu Jego Cesarskiej i Królewskiej Mości zapowiadała się bardzo dobrze (pomimo iż Pan Rotberg odrzucił propozycję posady w Rządzie tylko dlatego, że to PO formowało Rząd). Niestety, to co się wydawało, to się nie spełniło. Ówczesny Premier zniknął raptownie z życia Monarchii, pozostawiając Ministrów samym sobie. Dobrze, że takie zachowanie nie przyczyniło się do anarchii, która mogła zapanować w Monarchii. Naturalnym było więc skrócenie tej nieudolnej kadencji, co zaproponował Szlachetny Pan Simon. Naturalnie, kadencja została skrócona, odbyły się kolejne wybory i… w tym momencie dochodzimy do dni nam najbliższych, w którym to odbywa się niezły cyrk. 🙂
Tym razem to LPAW miało większość. Miało w zasadzie dowolność decydowania. Wystarczył im jeden głos. Jednak zachłanność i chęć nie działania dla Monarchii, ale dbałość o prywatę i własne korzyści im to uniemożliwiła.
Podczas wyborów na Przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego zgłoszono kandydaturę P. von Badena z LPAW, po czym zgłosił się Pan Mortuus (w sumie nie wiem czy już, czy jeszcze przed odejściem z LPAW). Hehehe, nie za bardzo spodobało się to Prezesowi Rotbergowi. Jednak Prezes PO – Szlachetny Pan Jorg – był już po rozmowie z Panem von Badenem i zdecydował, że PO zagłosuje za kandydaturą Pana von Badena. Masakra, mam nadzieję, że Prezes PO widzi teraz, jaką decyzje podjął. Ponoć Przewodniczący miał łagodzić konflikty. Niestety, już od początku mu to nie wychodzi. Dlatego też po wyborze Premiera złożę wniosek o odwołanie tejże osoby ze stanowiska Przewodniczącego, skoro nie bardzo chce się wywiązywać z obietnic.
No dobra, wybrany został Przewodniczący. Zgromadzenie przeszło do wyboru Premiera. Zgłoszona została kandydatura p. Rotberga i była to jedyna kandydatura. Prezes Porozumienia wraz z jednym z członków PO prowadził rozmowy z LPAW (ponoć dość trudne, z kilkoma spięciami z jednym półanalfabetą). Od jakiegoś czasu przestałem się interesować polityką, a sprawy PO pozostawiłem całkowicie Prezesowi PO. Z informacji, jakie posiadam, Szlachetny Pan Jorg miał zgłosić swoja kandydaturę, bądĽ kandydaturę hr. Kłopockiego na urząd Premiera. Ja w tym czasie próbowałem przekonać Szlachetnego Pana Simona, aby zgodził się objąć urząd Premiera, gdyż będzie on po pierwsze najlepszą kandydaturą, a po drugie – wiem, że jest on osoba ponad podziałami, będzie potrafił spojrzeć zimnym okiem na całą sytuację, a poza tym ma doświadczenie i w tym okresie, po tym jak zawaliłem, będzie w stanie najlepiej pełnić tą funkcję.
Niestety, nie udało mi się. Nie udało się również Szlachetnemu Panu Jorgowi. Dopiero po długich rozmowach z Panem Mortuusem udało się przekonać Szlachetnego Pana Simona do kandydowania, jednak na pewnych warunkach.
Teraz kilka słów wyjaśnienia – dlaczego Szlachetny Pan Simon? A wyobrażacie sobie p. Rotberga na stanowisku Premiera? Tego zadufanego w sobie człowieka, który nie potrafi rozmawiać z ludĽmi? Bo ja nie. Pomijam negocjacje, bo to jest normalna rzecz, ale sam sposób, w jaki traktuje innych ludzi. Może i nadaje się on na prace w jakimś ministerstwie, ale na Premiera na pewno nie. Pan Simon jest w tym momencie jedyną rozsądną kandydaturą, z wszystkich osób w Monarchii.
I oczywiście od tego się wszystko zaczęło. LPAW, a właściwie jej Prezes nie spodziewał się, że może zostać zgłoszona kandydatura silniejsza niż jego. Hehehe, cóż za szkoda, Panie Rotberg. Ale zawsze należy liczyć się z przeciwnikiem. A po drugie – nigdy nie należy być pewnym wygranej i takim zachłannym oraz zarozumiałym człowiekiem. 🙂 Nie wiem tylko, dlaczego nie chce poprzeć niezależnego kandydata. W tym miejscu chciałbym obalić słowa brukowca Przegląd Austro-Węgierski, wg. to którego Szlachetny Pan Simon został zgłoszony niby z listy PO. To, że (tutaj chyba okulary trzeba dla redaktora tamtego szmatławca) ZGŁOSILIŚMY Szlachetnego Pana Simona – bo było to wspólne zgłoszenie – wcale nie oznacza, że PO chce go poprzeć. Poza tym – jeśli chodzi o bzdury, jakie pisze red. von Baden – można by tak wymieniać, i wymieniać (chociażby moje rzekome podejmowanie decyzji w ramach PO – cóż za kretynizm; o pracach PO decyduje Prezes. Ja w PO udzielałem się ostatni raz dość dawno temu).
Nie omieszkam przy okazji skomentować Shout Boxa, skoro mam już okazję. Nie wiem dlaczego LPAW się tak użala nad sobą i nie jest w stanie pogodzić się z przegraną (patrząc obiektywnie – PO też przegrała).
Dalej – nie rozumiem jakichś śmiesznych roszczeń LPAW w stronę Premiera Mortuusa. Helloł! On jest mądrzejszy od Was, bo ma własne zdanie i nie obawia się go bronić. Wolność słowa mówicie? Chyba tylko na papierku, bo widać, że jak ktoś się z Wami nie zgadza, to najlepiej by było tą osobę rozstrzelać. Brzmi to troszkę, jak PZPR w książce „Wizja socjalistycznej Rzeczpospolitej Obojga Narodów” (nie pamiętam autora): LPAW jedyną słuszną partią.
PO nie dogadało się z Premierem Mortuusem, Prezesie ;] PO nic nie wiedziało o fakcie zgłoszenia Szlachetnego Pana Simona. Jeśli Pan nie wie, jak się ma rzeczywistość, to proszę najpierw zapytać, albo dowiedzieć się u Ľródeł, a nie – za przeproszeniem, ale to jest adekwatne do wszystkiego co Pan mówi – pierdoli Pan farmazony (osoby czytające przepraszam za użycie wulgaryzmu, co zdarza mi się niezwykle rzadko, ale jest to słowo, które najbardziej oddaje stan rzeczy).
Jeśli chodzi o opinię publiczną, to jej się należy sprostowanie do kłamstwa, jakie rozgłasza LPAW (niby taka fajna partia, a podstawą jej działalności jest okłamywanie społeczeństwa) – w nocy, bez porozumienia się z PO, ani z jej Prezesem, odbyłem rozmowę z Premierem Mortuusem. To my dogadaliśmy się między sobą, jeśli tak to można ująć. PO poinformowałem po fakcie o podjętej przeze mnie decyzji, czego PO wcale nie musi popierać. Mało tego – w dowolnej chwili mogę zostać skreślony z listy. Ale w jakiejkolwiek bym nie był partii – zawsze będę się kierował faktycznym dobrem Monarchii. Liczę tutaj na wyrozumiałość Prezesa Jorga oraz, że nie kieruje się takimi standardami, jakimi raczy nas LPAW.
Wywody Pana Rotberga typu: „zablokować możliwości sprawnego rządzenia Monarchią, tak jak na to zasługuje”; [mówi on w tym kontekście o LPAW] zakrawają o nieziemską komedię. Czy dobrze rozumiem, że LPAW jest jedyną alternatywą Monarchii? (por. PZPR?)
Nie wiem, czy zaliczam się do wspomnianego betonu, ale… Po raz kolejny – nie ukrywajmy tego i nazywajmy rzeczy po imieniu – LPAW łże jak pies. „To że pojawiają się inni, nowi, nie ma większego znaczenia, bo oni nie mają doświadczenia które ma beton.” – mówi Prezes, który twierdzi, że jednak czuje się dobrze i nic mu nie jest (czy oby na pewno?). Zatem pytam: jak to się stało, że w moich kadencjach była zawsze minimum jedna osoba, która nie miała w ogóle doświadczenia i właśnie je nabywała podczas pracy w Rządzie? (Nie wiem, co LPAW widzi w kłamstwie, że tak płynnie nim operuje).
„Można rozwalić system sądowniczy tylko po to, by się na kimś odegrać, by zagrać na nosie, by prywata sięgła wyżej niż interes spełeczny” – tutaj w końcu Prezes Rotberg opisuje jak naprawdę wygląda LPAW, o czym chyba zresztą wszyscy się przekonali 🙂 Poza tym – Panie Prezesie, mówi się „sięgnęła”, od wyrazu „sięgnąć”, bo osobiście nie znam takiego wyrazu jak… hmm… „sięg”? 😉 Tak czy inaczej ostatnimi czasy LPAW, a zwłaszcza jej Prezes (może z samej partii by coś wyszło dobrego, gdyby nie ten reemigrant) pokazują, że chodzi im tylko o stołki i tylko o to, by móc się odegrać, by zagrać na nosie opozycji nawet kosztem Monarchii i Ludów. To jest niepokojące.
Jeszcze raz przepraszam, że ów wpis ma się nijak do etyki dziennikarskiej, z którego to właśnie powodu nie publikuję go jako artykuł w Monarchie Leben. Życzę wszystkim dużej wytrzymałości i nerwów, aby przetrwać LPAW i – niestety – kłótnie, jakie zawsze z ich udziałem się odbywają.
Pozdrawiam
PS: A może by tak przenieść rozmowy na forum?