Franz Josef von Habsburg | 05. 03. 2010
Cały dzisiejszy dzień wojska nasze prowadziły szybkie działania pościgowe za rozbitymi ugrupowaniami nieprzyjaciela, nie pozwalając na konsolidację obrony. Ta zresztą sukcesywnie słabnie. Zdecydowany opór stawiają tylko formacje złożone z dobrze wyszkolonych najemników oraz zagranicznych sympatyków reżimu. Podejrzewamy, że ta postawa po części spowodowana jest strachem przed rzekomym odwetem naszych żołnierzy. Bo podejrzewamy, że to właśnie te formacje są odpowiedzialne za zbrodnicze akty przeciwko ludności cywilnej.
Naszym wojskom udało się uzyskać dowody potwierdzające, że ostrzał wioski Murdaria to zamierzona prowokacja. Znaleziono przy zatrzymanych, prawdopodobnie członkach ciprofloksijskich służb, broń będącą tylko na uzbrojeniu armii Austro-Węgier oraz części umundurowania, których z jakichś powodów nie zniszczyli. Podejrzani zostali przekazani komórce wywiadu (HK-Stelle) przy XIV Korpusie.
Żołnierze wkraczających na coraz to nowe tereny niedawno zajmowane przez przeciwnika są świadkami prawdziwego oblicza tego reżimu, który szaleńczej idei nie cofa się przed najskrajniejszym nawet okrucieństwem. Dla wielu, bardziej wrażliwych żołnierzy obrazy rzeczywistości są skrajnie traumatycznym przeżyciem.
Po przesłuchaniu wziętych do niewoli bojowników nasze służby wywiadowcze ustaliły, że najwyższe władze Ciprofloksji nie przebywają obecnie w stolicy, a ewakuowały się, lub wręcz uciekły, pozostawiając swoich podwładnych własnemu losowi.
Rosnąca liczba jeńców zmusiła nas do wypracowania strategii postępowania wobec nich. Członkowie władz oraz służb zostaną umieszczeni w miejscach odosobnienia pod kontrolą służb wywiadowczych, zaś szeregowi bojownicy zostaną tymczasowo umieszczeni w obozach jenieckich, gdzie zostaną poddani resocjalizacji, a po zakończeniu walk będą mogli powrócić do swych domów.
W obliczu takich obrazów w całych Austro-Węgrzech i Surmenii miękną serca obywateli, którzy chętnie udzielają pomocy finansowej i materialnej dla mieszkańców spustoszonych ziem. W siedzibie dowództwa Armeegruppe von Rabl zaczynają pojawiać się przedstawiciele organizacji niosących pomoc biednym.
Spotkano się z przypadkami pozostawiania własnemu losowi przez rebelianckich dowódców całych oddziałów, jak obsada posterunku w Alpach, pozostawionego bez żywności i jakiegokolwiek schronienia na pewną śmierć. Nieszczęśnicy początkowo rozgrzewali się miejscowym bimbrem, jednak wkrótce go zabrakło, a strach przed terrorem dowództwa i służb specjalnych nie pozwalał im na opuszczenie stanowiska. Głodni i zmarznięci czekali już tylko na śmierć. Dodam, że wszyscy to pojmani siłą chłopi, którzy zeznali o praktykach brania rodzin jako zakładników, co miało im „pomóc” w zachowaniu odpowiedniej postawy ideologicznej. Życie ci biedacy zawdzięczają dwóm aniołom w mundurach Cesarskich Strzelców Tyrolskich. Patrol z 2 Regimentu natknął się na szczelinę skalną, a w niej kilkunastu na wpół zamarzniętych, ubranych w łachmany i poowijanych szmatami nieszczęśników.
[podpis pod zdjęciem: Sierżant – dowódca patrolu oraz młodziutki szeregowy. Nie chcieli publicznie ujawniać nazwisk, zostaną przedstawieni do odznaczenia.]
Na zdjęciu [nie zachowały się żadne materiały fotograficzne] jeden z uratowanych kurczowo trzyma bochen komiśniaka otrzymany od wspomnianego sierżanta. Ten piękny odruch ludzki pozostanie, mamy nadzieję, obrazem tej wojny w oczach przyszłych pokoleń.
Jednak są też i inne obrazy. Okropności wojny nie możemy pominąć milczeniem. Muszą być krzykiem i przestrogą dla naszych następców. Żołnierze oddziałów sanitarnych grzebią poległych nieprzyjacielskich bojowników z pełnym szacunkiem należnym człowiekowi i żołnierzowi.
Jednak żywym również należy pomóc. Życie musi wrócić na te ziemie, i to jak najszybciej. Zniszczoną doszczętnie infrastrukturę trzeba niezwłocznie odbudować. Tutaj oddział saperów odbudowuje zniszczony most kolejowy pod kierunkiem inżynierów surmeńskich oraz austro-węgierskich.
Mimo że walki zamierają nasze wojska muszą zachować ciągłą czujność, zwłaszcza przy wkraczaniu do miast i osad, wobec groĽby ataków partyzanckich. Nie wykluczamy, że niektórym grupom udało się ukryć przed naszymi oddziałami i mogą one podjąć znowu walkę.
Tutaj, po wkroczeniu do osady zwanej Verf Naiba nasz patrol zatrzymał dwóch podejrzanych osobników, nie pasujących wyglądem do wszechobecnej biedy i nędzy. Po wstępnym przesłuchaniu zostaną oni odesłani do komórki wywiadu. Zatrzymani odmawiają wszelkich odpowiedzi, jednak podejrzewamy, że jeden z nich to sołtys osady, a drugi należy do władz lub służb. Mieli oni przy sobie zaplombowaną skrzynkę, którą również odeśle się razem z zatrzymanymi.
Obaj byli pod silnym wpływem miejscowego bimbru, i mamy nadzieję, że wkrótce powrócą do przytomności i złożą zeznania.
(-) Dowództwo Armeegruppe von Rabl