Vidor Simon | 24. 11. 2008
Szanowni Państwo!
Na stronie głównej pojawiła się sonda z zapytaniem: „Co sądzisz o bezpośrednim wyborze Premiera?”, co do wyników się nie wypowiem, bo będę się jeszcze zmieniać. Śmiem twierdzić, że jest to zapytanie Rządu, swoiste konsultacje społeczne. Jednak jest to pozbawione sensu, ponieważ temu pytaniu nie towarzyszy żadna debata publiczna, żaden projekt ani nawet zapowiedzi projektów.
Można odnieść wrażenie, że autor pytania sugeruje się sarmackim rozwiązaniem, gdzie wprowadzono bezpośredni wybór Szefa Rządu.
Przenieśmy to na nasze realia. Przy nasze niestabilnej sytuacji politycznej, gdzie bardzo często brak większości w kluczowych sprawach taki system wyboru Premiera byłby katastrofą dla Monarchii. Zapewne w wyborach na ten urząd startowaliby szefowie partii i kandydaci niezależni. Znając naszą scenę polityczną wybory do Zgromadzenia Parlamentarnego wygrywałaby Partia A, a Premierem zostaje szef Partii B, a relacje między tymi organizacjami nie są zbyt ciepłe. I oto klasyczny impas: bo rząd bez większość w ZP nie utrzyma się, bo nawet niezdobędzie wotum zaufania. Taki system na pewno ma bogate zalety, ale nasze instytucje centralne są zbyt „młode”, a scena polityczna zbyt niestabilna.
Także apeluję: Nie idźmy tą drogą! I błagam nie róbmy sond kompletnie oderwanych od wszystkiego.
Z pozdrowieniami,
(-) Vidor Simon