Kontynuując rozpoczęty jakiś czas temu temat biurokracji i prawnych absurdów obecnych w Monarchii pragnąłbym poruszyć kilka następnych problemów które rzuciły mi się w oczy odkąd osiedliłem się w Monarchii.
Niedługo po moim przybyciu do pięknego Krakowa postanowiłem poznać lepiej moją ojczyznę i udałem się w podróż samochodem po całych Austro-Węgrzech. Mknąc po naszych doskonałych autostradach i podziwiając piękne krajobrazy zarówno Przedlitawii jak i krajów Korony Świętego Stefana dumałem nad pięknem naszej ojczyzny.
Oczywiście podróżując po Austro-Węgrzech nie można nie zwiedzić obu stolic naszej dualistycznej Monarchii. Tak też uczyniłem ja sam zachwycając się widokiem Wiedeńskiej Opery czy monumentalnego Parlamentu Węgierskiego.
Niestety w czasie podróży dane mi było zauważyć również rzeczy które nie napawały mnie zadowoleniem lecz smutkiem.
Ku memu rozczarowaniu wiele z reklamowanych i polecanych w informatorze turystycznym Monarchii miejsc czy instytucji już nie istnieje. Dlatego nie było mi dane cieszyć się jazdą konną w stadninie Złota Podkowa czy uczestniczyć w wykładzie na Uniwersytecie Węgierskim, a moją podróż nie umilało Radio Szatra.
Fakt, że owe instytucje już nie istnieją nie byłby tak bolesny gdyby nie rozczarowanie spowodowane ich reklamowaniem. Myślę, że jest w zasięgu rządzących uaktualnienie stron Monarchii, bo martwe linki z pewnością robią gorsze wrażenie niż nawet ich całkowity brak.
Niezadowolenie, a może nawet i gniew wzbudziło we mnie również obraźliwe graffiti widniejące na wielu budynkach Państwowych Przedlitawii od Czech do Vorarlbergu.
Doprawdy wielce mnie dziwi, że wciąż nie zlikwidowano tych przejawów wandalizmu mimo, że o nich informowano.
I tu zbliżamy się do najważniejszego elementu niniejszego artykułu czyli braku jakiegokolwiek odzewu administracji na skargi i propozycje obywateli.
Teoretycznie urząd powinien reagować na każdą propozycje lub skargę nadając każdej z nich odpowiedni status: do realizacji, przyjęta, odrzucona, realizowana lub proszę dodać więcej informacji, a tym samym informując zgłaszającego i całe społeczeństwo o dalszym biegu sprawy.
Niestety tak jest tylko w teorii albowiem owe propozycje lub skargi trafiają zapewne do przepastnej szuflady jakiegoś urzędnika o czym świadczy jakikolwiek brak odpowiedzi na nie począwszy od 03. 05. 2007…
Wprawdzie na skargi wysłane bezpośrednio do urzędnika czy przedstawiciela władzy odpowiedź nadchodzi stosunkowo szybko lecz nie zmienia to faktu, że wspomniana droga administracyjna jest całkowicie ignorowana.
Dlatego apeluje do osób w których kompetencji to leży, o naprawę tego nie przynoszącego chluby Austro-Węgierskiej administracji stanu rzeczy. Niech to będzie kolejny krok w stronę budowania naprawdę przyjaznego obywatelowi państwa.