Na fali rozpoczynającej się w Monarchii dyskusji na temat problemów kraju z niskim przyrostem naturalnym i niewielkim osadnictwem właściwym wydaje się omówienie jakże ważnej w tym kontekście kwestii przyjazności machiny państwowej wobec mieszkańców.
Jako osoba niedawno przybyła i niedoświadczona miałem okazje na samym sobie poznać problemy z jakim boryka się w stosunkach z państwem przeciętny obywatel o czym mam zamiar teraz opowiedzieć. Ale zacznijmy od początku…
Otóż przybyłem do Monarchii 3 sierpnia 2008 i pełen nadzieje na znalezienie lepszego życia osiedliłem się pięknym Krakowie. Formalności związane z otrzymaniem pozwolenia na zamieszkanie w moim przypadku nie trwały długo i już po bodajże jednym dniu stałem się oficjalnie poddanym Cesarskim. Należy jednak napomnieć, że niestety w nie we wszystkich przypadkach administracja działa tak sprawnie i niektórzy nieszczęśnicy są zmuszeni koczować na granicy nawet do około 3 dni. Wprawdzie nie zdarza się to często lecz sam fakt, że ma niekiedy miejsce musi niepokoić a samych pechowców może poważnie zniechęcić.
Po dniu spędzonym na wprowadzaniu do mej kamienicy i aklimatyzacje postanowiłem założyć w pobliskim oddziale Cesarskiego i Królewskiego Banku niezbędne w dzisiejszych czasach konto. Wstępne formalności ani nie nastarczały wielkich trudności ani nie trwały długo a pracownicy Banku byli niezwykle pomocni i uprzejmi. Niestety ku memu rozczarowaniu nie był to koniec…otóż o czym dowiedziałem się znacznie później wedle aktualnie obowiązujących przepisów konto aby było gotowe do użytkowania wymaga decyzji samego Monarchy! Zrzucanie tak błahych i niegodnych zainteresowania koronowanej głowy spraw na naszego bardzo zapracowanego Cesarza i Króla wydaje się niedorzecznością i trudno zrozumieć sens takiego rozwiązania. Co więcej jak miałem okazje poczuć na sobie nie jest to zawsze tylko krótką formalność…
Czekałem na pozytywną decyzje przez 3 następne dni lecz aktywacja konta nie nastąpiła. Straciwszy cierpliwość postanowiłem zainterweniować i wysłałem list z zażaleniem do Ministra Skarbu. I tu akurat władze nie zawiodły i w bardzo szybki sposób odpowiedziały na moje zażalenie. Niestety w odpowiedzi właśnie dowiedziałem się o koniecznej do aktywacji konta decyzji Monarchy który…wyjechał na wakacje. W ten sposób zwykła jak się wydaje formalność przedłużyła sie wiele dni co oczywiście nie jest bynajmniej winą naszego Władcy, który też ma prawo do odpoczynku, lecz niezrozumiałego prawa. Ostatecznie, po powrocie Jego Cesarskiego i Królewskiego Majestatu i wysłaniu uniżonej prośby moje konto zostało aktywowane 20 sierpnia 2008 czyli po 15 dniach od jego założenia.
Nie są to zresztą jedyne problemy z systemem bankowym w naszym kraju, podobne trudności czekają mieszkańca w chwili gdy zechce przeprowadzić jakąś transakcje lub tak jak ja poprosić o zapomogę. W tedy również obywatel musi się przygotować na czekanie ,aż biurokracja zatwierdzi przelew…prawdopodobnie bez wysłania zażalenia prędko się nie doczeka. Mając dość czekania i nie mając chęci wysyłać kolejnego listu do władz anulowałem prośbę przelewu.
Ta swoista droga przez mękę może naprawdę wielu zniechęcić do dalszego życia w Naddunajskim Kraju dlatego tak ważna jest jak najszybsza zmiana obowiązujących przepisów i dostosowywanie ich do realiów funkcjonowania monarchii. Dlatego apeluje do wszystkich odpowiedzialnych za to osób o niezwłoczne podjęcie odpowiednich działań.
Zdając sobie sprawy, że to nie jedyny przejawy zbędnej biurokracji obecnej w Monarchii Teka Stańczyka wciąż pozostaje na tropie prawnych absurdów i już wkrótce przedstawi kolejne wnioski.