Franciszek Józef II | 25. 01. 2008
Rodacy!
Będę mówił bardzo dosadnie i miejscami nie szanując pewnych osób. Osób? Czy to są ludzie? Banda niezdolnych do samodzielnego życia barbarzyńców łamie nasze prawo chcąc oderwać od Monarchii jej terytorium. Nie potrafią nawet zapoznać się z naszym prawem, żeby dokładnie przeczytać, jakie są możliwości samorządności i autonomii. Dom Panujący rozumie, że poprzednie Rządy różnie podchodziły do kwestii edukacji, jednakże tworząc Austro-Węgry osobiście byłem skłonny zaryzykować stwierdzenie, że jak już się ktoś do nas przeprowadza, to potrafi wypełnić wniosek. A zatem posiadł wysoce cenioną umiejętność czytania. Tak, jak widać, nie jest. Ci Panowie nie wiedzą, że nasze akta prawne zezwalają na objęcie urzędu Namiestnika Galicji i Lodomerii, nie potrafili wyczytać, że ów Namiestnik może sobie powołać Sejm Krajowy. I czy ci ludzie są wiarygodni? Dla mnie nie. Dla mnie są buszmenami, niegodnymi miana człowieka.
Inaczej sprawa się ma co do buntów chłopskich. Ich „przywódca”, Daniel M., zdaje się być żyjącym w utopii romantykiem-rewolucjonistą. Swego czasu przegrał wybory do austriackiej Rady Państwa, głównie dlatego, że… nie miał kontaktów z ludem, którego tak broni! Niczym tchórze z 28 c. i k. regimentu piechoty podczas Wielkiej Wojny, tak Daniel M. usiłował uciec do Wandystanu. Jego problem w tym, że w Mandragoracie raczej idiotów brak, więc pewnie założy sobie jakieś quasi-państwo rewolucyjne, które będzie prowadził przez parę dni. Chętnie mu nawet dostarczę częściowo spolszczony skrypt PHPBank, ale to już inna rzecz.
Szczere ukłony w stronę wymyślonych przez Daniela M. członków pochodu chłopskiego, wszak czasem potrzebni są wyimaginowani przyjaciele,
(-) FJ II, I. R.